poniedziałek, 22 października 2012

Wieczorową porą

Za oknem mglisto...godzina 20.34...dzieci nie umieją zasnąć.po całym dniu trudno mi się skupić.Myśli rozbiegane,szukają swojego miejsca.Próbuję realizować jedną z wielu maksym jednego z moich przewodników życia,próbuję dostrzec róże pod moim oknem i nie szukać bajkowych ogrodów,które leżą  gdzieś za horyzontem.Niby to łatwe,ale coś mnie blokuje,coś blokuje moje "jestejstwo",te prawdziwe,nieudawane,jedyne,moje.

Rano po zjedzeniu śniadania,ubraniu się i zapakowaniu potrzebnych rzeczy,biegnę w umówione miejsce,jest -już czeka.Jedziemy na zmarnowanie czasu-8 godzin.Staram się w myślach układać plan,urozmaicić,dać temu sens,zabić monotonie.14.00-powrót metalowym pudłem na kółkach,zmiana garderoby,odświeżenie,uczesanie i w ramach treningu szybki chód po Danielka,troszkę później po Dawidka,i odkrywam najgorszą rzecz,urwany kontakt ze starszym potomkiem.Telepatycznie odbieram jakiś problem,nie umiem go odczytać.Kilka pytań nic nie dało.Czuję,że wracam do punktu wyjścia.Nie dobrze.Czy to tylko nie ten dzień,czy nie ta pogoda.

Ostatnio odkryłam co dało by mi poczucie zadowolenia,co przybliżyło by mnie do -w pewnym sensie -samorealizacji,co zamieniło by 8 straconych godzin na coś do czego wstawałabym z nieskłamaną chęcią.
Już wiem.

1 komentarz:

  1. ostatnio nasza przedszkolanka powiedziała mi ważną rzecz - mamy wpływ na nasze dzieci gdy mają 5 czy 6 lat ale jak już mają 7 I klasa - będzie coraz trudniej. będą nagle mieć inne autorytety - przestanie nim być mama tata pani - będą nimi koledzy. ciężki czas. przetrwamy!!!

    OdpowiedzUsuń